PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4806}

Czerwony namiot

Krasnaya palatka
6,4 150
ocen
6,4 10 1 150
Czerwony namiot
powrót do forum filmu Czerwony namiot

Ten film powinien zajmować poczesną rolę w kinematografii światowej, ale w swojej ekskluzywnej kategorii :).
Historia jego powstania to w zasadzie temat na osobny film, ale dziś mało kto by uwierzył, że to mogło się zdarzyć naprawdę.
Rosjanie tradycyjnie bardzo się przejmują postrzeganiem ich samych i ich kraju przez tzw, burżuazyjną zagranicę.
Może to wydawać się dziwne dla osób znających Rosję czy ZSRR pobieżnie, ale taka prawda. Agresja, chamstwo i pogarda dla "zagranicy" są tak naprawdę rozpaczliwym pragnieniem docenienia, uznania i szacunku u 'burżujów".
Dziś to bywa groteskowe, ale rekordy biło oczywiście za ZSRR.
I właśnie jednym z takich przypadków jest film "Czerwony namiot".
Niewiele było zdarzeń, którymi ZSRR mógł się chwalić i dobrze prezentować na arenie międzynarodowej, zwłaszcza z czasów stalinizmu. Ale zdarzały się incydenty, które były gwiazdką z nieba dla propagandzistów Sowietów.
W 1928 roku włoski generał Umberto Nobile, miłośnik i konstruktor sterowców, postanowił powtórzyć wyczyn jakiego dokonał dwa lata wcześniej współnie z Roaldem Amundsenem, czyli przelecieć nad biegunem północnym na sterowcu. Ta wspólna wyprawa omal się nie skończyła tragedią z powodu zdumiewającej niekompetencji i lekkomyślności Nobilego, a w dodatku wbrew faktom przypisał sobie wszelkie zasługi. By udowodnić swą wielkość zwolennikom Amundsena poleciał ponownie, tym razem na sterowcu "Italia" (ten pierwszy to "Norge", oczywiście z inicjatywy Amundsena :)), a zdany na swoje umiejętności doprowadził do katastrofy, w której zginęła połowa załogi, a reszta znalazła się w beznadziejnej sytuacji na polu lodowym. Cała Europa śledziła poszukiwania "Italii" i jej załogi. Amundsen ruszył na pomoc dawnemu wspólnikowi i zginął. Ostatecznie Nobile i reszta zostali uratowani przez radziecki lodołamacz "Krasin".
ZSRR i faszystowskie Włochy łączył bardzo serdeczne więzi i intensywna współpraca gospodarcza, Sowieci kupowali we Włoszech nawet okręty wojenne, a włoscy inżynierowie byli autorami wielu "radzieckich" typów sprzętu wojskowego. Dość powiedzieć, że sam Nobile w latach trzydziestych był w ZSRR doradcą do spraw lotnictwa, a po II wojnie był nawet posłem do parlamentu Włoch z ramienia partii komunistycznej.
Jednym słowem - historia jak marzenie dla władz ZSRR.
Radziecki reżyser Michaił Kałatozow już w 1963 roku zaproponiował sfilmowanie epopei. Pomysł przyjęto życzliwie do czasu, aż nie przedstawił zarysu pomysłu na film. I tu okazało się, że nie mający praktycznie limitów finansowych Mosfilm (czyli radzieckie Hollywood :)) jest za biedny, żeby wizję Kałatozowa zrealizować.
Trudna rada, postanowiono spróbować pozyskać środki na zgniłym zachodzie. Na pierwszy ogień poszły.... Niemcy Zachodnie. Ale chętni do współpracy filmowcy niemieccy nie mogli przekonać autora scenariusza, Jurija Nagibina, do faktu, że film w którym nie ma ani jednej roli żeńskiej nie ma szans na powodzenie komercyjne w kinach Europy. Proponowali nawet "załatwienie" Ingrid Bergman do roli kobiecej, ale Nagibin się nie nagiął. Niemcy zrezygnowali.
Na drugi ogień poszli w dość oczywisty sposób Włosi. Tyle, że też o dziwo rządali postaci kobiecej, rzucając na szalę absolutną superstar lat `60 - Claudię Cardinale, która szczęśliwie była żoną lidera włoskiej strony negocjacji - Franco Cristaldiego.
O dziwo nawet to nie zrobiło wrażenia na Nagibinie. Przeprowadzono z nim rozmowę wychowawczą i niechętnie wpisał w scenariusz niewielką rolę radzieckiej pielęgniarki.
Na tyle drobną, że Cristaldi dostał szału.
Załamany Nagibin napisał pięć kolejnych wersji scenariusza, ale żadna nie była godna boskiej Claudii.
Po prostu nie czuł klimatu pisania ról pod gwiazdy. Kino radziecki nie zawracało sobie takimi sprawami głowy.
W końcu wyleciał z zespołu, a zamiast niego scenariusz został ukończony przez Włocha Ennio de Concini i Amerykanina Roberta Bolta.
Powstaniem filmu zainteresował się sam Leonid Breżniew, który zdążył już w tym czasie obalić Chruszczowa i zostać przywódcą ZSRR, więc nie było żadnych granic finansowych dla produkcji. Stąd główną rolę zaproponowano największemu gwiazdorowi kina włoskiego - Marcello Mastroianiemu. Ten o dziwo odmówił, mimo rekordowych stawek. Na jego miejsce wybrano nieco tylko mniej sławnego wówczas Petera Fincha. Bezrobotny akurat Sean Connery zgodził się zagrać Amundsena. Oczywiście zagrała równiez boska Claudia, oraz kilkunastu mniej lub bardziej podówczas znanych aktorów, z których współcześnie chyba jedynie Nikita Michałkow i Mario Adorf budzą większe skojarzenia.
Realizacja filmu..... no, cóż. Nadaje się na osobny film. Tyle, że trudno byłoby wybrać gatunek jaki miałby reprezentować. Czy miałaby to być komedia, tragedia, czy film katastroficzny (to akurat głównie z racji na koszty, które w pewnym momencie całkowicie wymkneły sie spod kontroli).
Reżyser miotał się między oczekiwaniami Włochów liczących na film przygodowy, pokazujący potęgę, piękno i grozę Arktyki, oczekiwaniem władz ZSRR, żądających solidnego socrealistycznego kloca sławiącego wspaniałość i potegę Kraju Rad, a własnymi ambicjami, zmierzającymi w stronę neorealizmu. A to tylko skrótowo zarysowane pomysły na wydźwięk filmu, bo było ich wiecej.
Kręcenie w warunkach naturalnych było koszmarem, zaangażowano prawdziwy lodołamacz (a potem jeszcze drugi :)), ekipa się buntowała, gwiazdy grymasiły, radzieccy filmowcy donosili wzajemnie na siebie do Mosfilmu, Komitetu Centralnego KPZR, a nawet do samego Leonida Breżniewa, czas realizacji się dramatycznie wydłużał.
Efektem kłótni i robieżności była sytuacja niespotykana : de facto powstały DWA filmy pod tym samym tytułem, z lekko podobna fabułą i obsadą aktorską, lecz z różną muzyką. Jeden, radziecki trwał 158 minut, drugi – włoski, "międzynarodowy", trwał 121 minut.
Film na świecie furory nie zrobił.
Dostał co prawda nominację do Złotego Globu w kategorii "Najlepszy zagraniczny film anglojęzyczny" , ale bez sukcesu. Wygrał jeden z mniej pamiętanych filmów Johna Schlesingera "Ta cholerna niedziela".
Kontrowersje jednak wzbudził. Wykpiwano przedstawienie postaci dramatu, z podziałem na dobrych, uczuciowych Włochów, oraz fałszywych, nieuczciwych Skandynawów, podczas gdy fakty przeczyły drastycznie takiemu obrazowi.
To chora ambicja i nieudolność Nobile spowodowała katastrofę, a jego poźniejsze działania i decyzje spowodowały śmierć nie tylko kilku uratowanych, ale i ratowników.
Sam Amundsen zginął idąc z pomocą mało lojalnemu koledze.
Nobile skorzystał jako pierwszy z możliwości ewakuacji hydroplanem, który wylądował na krze z rozbitkami, zabierając ze sobą ulubioną suczkę foksterierkę Titinę.
Reszte uratował dopiero wspomniany "Krasin".
Początkowo był we Włoszech fetowany i entuzjastycznie witany, ale potem zaczęto zadawać dużo niewygodnych pytań i uzyskiwać równie wiele coraz bardziej osłupiających odpowiedzi.
Nobile uzyskał wtedy pomoc od bratniego ZSRR i jak juz wspominałem – został zatrudniony przez radziecki rząd na intratnej posadzie doradcy d/s lotnictwa, co pozwoliło mu komfortowo zniknąć z pola widzenia i uwagi włoskiej publiczności. Po wojnie zaś "odzyskał dziewictwo", przypisując swoje kłopoty faszystowskiej nagonce, co znalazło u wielu Włochów posłuch.
O dziwo, sędziwy Nobile nie docenił zakłamania na jego korzyść filmu i opuścił premierową projekcję wściekły. Obraził się z powodu sceny sugerującej jego tęsknotę do goracej kąpieli :).

Film pozostał ciekawostką, dzieckiem swojego miejsca i czasu, dinozaurem skazanym na szybką śmierć.
Dzis trudno uwierzyć, jak ogromnym nakładem i wysiłkiem był zrealizowany, choć zdjęcia nadal mogą imponować, a muzyka w wariancie włoskim filmu brzmi jak Morricone.
Pewnie dlatego, że napisał ją Morricone.

antoni_krendzelak

polecam wiadro zimnej wody wewnetrznie (wypic) i zewnetrznie (NA ŁEB). raz dziennie, przez tydzien.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
antoni_krendzelak

Naprawdę imponująca wiedza (nie tylko) filmowa! Warto jednak dodać w post scriptum, że Finch wystąpił w głównej roli również w/w filmie Schlesingera - "Ta przeklęta niedziela" (pod takim tytułem figuruje na tym portalu). Pozdrawiam. :)

kwadracik

Miło mi, dzięki :).
Kino ZSRR to ciekawy temat, bo stanowiło intrygującą patologię w jednej wielkiej patologii, jaka był Związek Radziecki.
Zresztą rosyjskie kino dzielnie nadąża za protoplastą :).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones